Jestem Rozwódką i dobrze mi z tym !
Spotykamy się po latach, a Ty pytasz co u mnie. Odpowiadam, że mam pracę, którą lubię, wspaniałego syna i jestem świeżo upieczoną rozwódką.
A ty współczujesz, mówisz " ojejku, jak mi przykro". A mi wcale nie jest przykro i smutno, jestem szczęśliwa, nie podjęłam decyzji pochopnie i sporo wydarzeń wpłynęło na ten ruch. Czemu więc rozwód na ogół postrzegany jest jako zła decyzja ?!
Tak domyślam się, że stereotypowo ślub bierze się z miłości, przysięgacie sobie, że tak do końca życia razem". Gratuluje parom, które trwają w tej miłości i nie powiem zazdroszczę, ale są związki gdzie wkrada się chochlik, gdzie Twoja druga połówka ma ważniejsze priorytety niż rodzina, są wiecznie kłótnie i spory, ucieka gdzieś szacunek, zrozumienie i zainteresowanie.
Ty jesteś tylko materiałem na wyładowanie emocji - tych złych oczywiście - wszelkie przekleństwa, wyzwiska i całą złość bierzesz na klatę, obrywasz zarówno psychicznie jak i fizycznie. Ale nadal kochasz albo po prostu nie umiesz odróżnić miłości od przywiązania i pozwalasz mu na więcej, pozwalasz na to aby Cię krzywdził a to co się dzieje nazywał normalnością. Pozwalasz do czasu ...
Więc gdzie jest granica wytrzymałości, kiedy czas zorientować, że nie da się kochać za dwoje ? Kiedy czas podjąć decyzję, że lepiej się rozejść ?
Znacznie ciężej gdy w związku jest dziecko. Ciężko jest podjąć decyzję czy lepiej aby miało oboje rodziców na miejscu zaplątanych w chorą relację nazywaną kiedyś miłością, wieczne krzyki nad głową i zero pozytywnej energii czy lepiej mieć weekendowego tatę, a mamę obok po prostu szczęśliwą i uśmiechniętą ? Każda decyzja ma swoje plusy i minusy.
Ale kiedy jest ten moment i czy miłość mija ? Mija i wypala się gdy przestajemy o nią dbać, bo uświadamiamy sobie, że nie da się kochać za dwoje. Gdy nic nas już nie rusza. Gdy nie mamy siły walczyć z " normalnością " przeciwnika. Gdy wszystko się kumuluje i zamienia w nienawiść.
Gdy już się nie boisz powiedzieć głośno o swojej decyzji, gdy nie przejmujesz się tym co powie rodzina, gdy po kolejnej " wojnie" łzy już nie lecą. Gdy on w końcu jest ci obojętny, a obraz przykładnego męża i ojca gdzieś znika bo stopniowo on ujawnia swoje oblicze przed ludźmi, bo dziecko uczy się i powtarza zachowania, których nie tolerujesz. Kobieta znieść może wiele ale gdy nasze dziecko nasiąka jak gąbka zachowaniami, których nie akceptuje społeczeństwo mówisz
" stop" !
I nagle ta ostatnia kłótnia staje się wybawieniem, bo mówisz to kompletnie bez emocji, wiedząc, że to już ostatni raz. Mówisz, że chcesz się rozstać, że przygotowałaś już pozew rozwodowy i niech go tylko podpisze, że nie chcesz się szarpać i że już go nie kochasz. A gdy zamyka drzwi przytulasz swoje dziecko i po prostu się uśmiechasz, jeszcze długa droga przed Tobą ale wiesz, że masz dla kogo żyć, żyć w spokoju.
8 lat razem, 3 lata małżeństwa, dwa lata do odwagi, pół roku oczekiwania na rozwód i 16 minut na Sali Sądowej. Kiedyś było coś pięknego późniejsze wydarzenia nauczyły mnie wiele.
Wiec, gdy kolejny raz spotkasz mnie na ulicy i zapytasz co u mnie to nie współczuj, wiedz, że będąc rozwódką z dzieckiem, można być szczęśliwą, uśmiechniętą mamą i to nie są tylko pozory ale codzienność, moja prywatna prawdziwa codzienność.
p.s. Nigdy nie byłam idealną żoną, idealnych ludzi niema ale to nie jest wytłumaczeniem pewnych zachowań.
A ty współczujesz, mówisz " ojejku, jak mi przykro". A mi wcale nie jest przykro i smutno, jestem szczęśliwa, nie podjęłam decyzji pochopnie i sporo wydarzeń wpłynęło na ten ruch. Czemu więc rozwód na ogół postrzegany jest jako zła decyzja ?!
Tak domyślam się, że stereotypowo ślub bierze się z miłości, przysięgacie sobie, że tak do końca życia razem". Gratuluje parom, które trwają w tej miłości i nie powiem zazdroszczę, ale są związki gdzie wkrada się chochlik, gdzie Twoja druga połówka ma ważniejsze priorytety niż rodzina, są wiecznie kłótnie i spory, ucieka gdzieś szacunek, zrozumienie i zainteresowanie.
Ty jesteś tylko materiałem na wyładowanie emocji - tych złych oczywiście - wszelkie przekleństwa, wyzwiska i całą złość bierzesz na klatę, obrywasz zarówno psychicznie jak i fizycznie. Ale nadal kochasz albo po prostu nie umiesz odróżnić miłości od przywiązania i pozwalasz mu na więcej, pozwalasz na to aby Cię krzywdził a to co się dzieje nazywał normalnością. Pozwalasz do czasu ...
Więc gdzie jest granica wytrzymałości, kiedy czas zorientować, że nie da się kochać za dwoje ? Kiedy czas podjąć decyzję, że lepiej się rozejść ?
Znacznie ciężej gdy w związku jest dziecko. Ciężko jest podjąć decyzję czy lepiej aby miało oboje rodziców na miejscu zaplątanych w chorą relację nazywaną kiedyś miłością, wieczne krzyki nad głową i zero pozytywnej energii czy lepiej mieć weekendowego tatę, a mamę obok po prostu szczęśliwą i uśmiechniętą ? Każda decyzja ma swoje plusy i minusy.
Ale kiedy jest ten moment i czy miłość mija ? Mija i wypala się gdy przestajemy o nią dbać, bo uświadamiamy sobie, że nie da się kochać za dwoje. Gdy nic nas już nie rusza. Gdy nie mamy siły walczyć z " normalnością " przeciwnika. Gdy wszystko się kumuluje i zamienia w nienawiść.
Gdy już się nie boisz powiedzieć głośno o swojej decyzji, gdy nie przejmujesz się tym co powie rodzina, gdy po kolejnej " wojnie" łzy już nie lecą. Gdy on w końcu jest ci obojętny, a obraz przykładnego męża i ojca gdzieś znika bo stopniowo on ujawnia swoje oblicze przed ludźmi, bo dziecko uczy się i powtarza zachowania, których nie tolerujesz. Kobieta znieść może wiele ale gdy nasze dziecko nasiąka jak gąbka zachowaniami, których nie akceptuje społeczeństwo mówisz
" stop" !
I nagle ta ostatnia kłótnia staje się wybawieniem, bo mówisz to kompletnie bez emocji, wiedząc, że to już ostatni raz. Mówisz, że chcesz się rozstać, że przygotowałaś już pozew rozwodowy i niech go tylko podpisze, że nie chcesz się szarpać i że już go nie kochasz. A gdy zamyka drzwi przytulasz swoje dziecko i po prostu się uśmiechasz, jeszcze długa droga przed Tobą ale wiesz, że masz dla kogo żyć, żyć w spokoju.
8 lat razem, 3 lata małżeństwa, dwa lata do odwagi, pół roku oczekiwania na rozwód i 16 minut na Sali Sądowej. Kiedyś było coś pięknego późniejsze wydarzenia nauczyły mnie wiele.
Teraz wiem, że nigdy nie jest za późno aby zacząć coś od nowa, że każda z nas zasługuje na miłość i szacunek, każda kobieta zasługuje na szczęście i niema takiej sytuacji, z której niema wyjścia.
Wiec, gdy kolejny raz spotkasz mnie na ulicy i zapytasz co u mnie to nie współczuj, wiedz, że będąc rozwódką z dzieckiem, można być szczęśliwą, uśmiechniętą mamą i to nie są tylko pozory ale codzienność, moja prywatna prawdziwa codzienność.
p.s. Nigdy nie byłam idealną żoną, idealnych ludzi niema ale to nie jest wytłumaczeniem pewnych zachowań.
Brawo Aga 😊sama jestem Szczęśliwa rozwodka juz Prawie siedem lat
OdpowiedzUsuńŁączmy się ! :)
UsuńWspieralam Cie Aga i bede wspierac :-)
OdpowiedzUsuńAbys zawsze byla szczesliwa :-)
Taki mam plan, dzięki za wsparcie !
UsuńBrawa dla Ciebie za odwagę. I trzymaj tak dalej ;-)
OdpowiedzUsuńPewnych decyzji się już nie zmienia
UsuńKochana jestes cudowna ! Brawo za odwage uwielbiam Cie taka ! :*
OdpowiedzUsuńJa JUŻ siebie też :)
UsuńNie wiem jak to jest ale jesli tylko jestes szczęśliwa to była dobra decyzja❤Monika Flok
OdpowiedzUsuń:) Jestem :)
UsuńJa też jestem zdania że lepiej się rozejsc niż szarpać całe życie
OdpowiedzUsuńto prawda :)
UsuńBrawo Aga :) Wiem jak to jest bo sama jestem dwa lata po rozwodzie :) Trzymajcie się ciepło :) Ewa
OdpowiedzUsuńda się ? DA !
UsuńCieszę się, że zawalczyłaś o siebie i syna. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńrównież Pozdrawiam :)
UsuńGratulacje odwagi i życzę samych pieknych dni bo na to zasługujesz;) Monika Stankiewicz
OdpowiedzUsuńKochana :)
UsuńCiekawy wpis, bardzo jednostronny, szkoda że czytelnicy nie znają całej prawdy,jaką byłaś "cudowną" żoną. Więcej samokrytyki, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimie, nie uważam, że byłam "cudowną" żoną ale niestety nie miałam tez "cudownego" męża, taki związek się nie klei a ja mogę być cudowną i szczęśliwą Mamą. Zabrakło odwagi aby się podpisać ?
UsuńWpis jednostronny, bo jak może być inaczej?A druga strona może się także wypowiedzieć. Wolność słowa!
UsuńNie wątpie, że jesteś szczęśliwą mamą, mówię jedynie, że stawiasz teraz (uwierz: równie szczęśliwego, ciekawe czy nie bardziej) tatę w świetle bardzo niekorzystnym. Każdy ma wady i zalety. Faktycznie, tekst je zawiera: wady byłego męża i zalety jakże kochającej byłej żony
UsuńWięc wnioskuję z twojej wypowiedzi, że obydwie strony są szczęśliwe - tatuś nawet bardziej - SUPER ! A tatuś ci się zwierza z smsów i wiadomości wysłanych do byłej żony ?
Usuńwięc dlaczego zabrało krytyki dla samej siebie? Wiem że przeżyłaś " śmierć własnego męża " to jest coś w ogóle nie doopisania,lecz....czy daje prawo szczucia na drugiego czlowieka? To oczywiste że nie każdy wie jak układało się Wasze małżeństwo ale przedstawianie go tylko w takin świetle jaki tylko Tobie pasuje również nie jest w porządku. Dlaczego nie pojawiło się zdanie "nie zawsze byłam opoka dla mojego męża" Gdzie krytyka dla samej siebie?
UsuńSpecjalnie dla Ciebie drogi Anonimie jak tylko się podpiszesz napiszę cały taki post :)
UsuńSzczęśliwa mama= szczęśliwe dziecko :-)
OdpowiedzUsuńto prawda :)
UsuńGratulacje aga :) nie każda kobieta ma na tyle odwagi co ty. Teraz widać że jesteś po prostu szczęśliwa a nie przygaszona jak kiedyś. Aby tak dalej !
OdpowiedzUsuńI o to chodzi !
UsuńOhh szkoda że zapomniałaś dodać że Twój maz również nie zawsze mial w tobie wsparcie. Po ciężkim dniu pracy tylko slyszal zrob to zrob tamtego. A gdzie pojawila się empatia. Kiedy Ty siedzialas w domu on pracował ciężko na wasz wspolny byt. Po powrocie slyszal umyj naczynia, nakarm dziecko,umyj dziecko połóż je spac kiedy Ty namietnie meczylas komputer. Gdzie pojawil sie szacunek do drugiego czlowieka? Dlaczego nie opisalas tych chwil kiedy razem patrzyliscie w tych samym kierunku z usmiechem na twarzy? Same negatywy? Śmiem twierdzić że nie napisalas calej prawdy. Łatwo jest zaszczuc drugiego czlowieka kiedy samemu nie ma sie czystych intencji.
OdpowiedzUsuńOdsyłam do tekstu gdy ta " zła żona " przeżyła "śmierć" własnego męża :
Usuńhttp://lesia-rekodzielo.blogspot.com/2015/09/pierwsza-pomoc-teoria-praktyka.html
p.s. Pozytywy były ale kiedyś i dla mnie niema już do czego wracać. Drogi Anonimie każdy ma prawo do wypowiedzi i wolności słowa, a w tekście nie użyłam wyrażenia " byłam idealną żoną" bo ludzi idealnych niema. A ktoś kto nie był z nami 24/h niema pojęcia jak układało się nasze życie.
Nie użyłaś wyrażenia "byłam idealną żoną" ale też nie wspomniałaś że nią nie byłaś
UsuńA wiesz, że w sieci nigdy nie jesteśmy anonimowi ? Pozdrawiam Gorąco i powiem ci, że mało wiesz
UsuńA skąd wiesz czy nerwy i stres jaki mąż miał w domu nie przyczyniły się do tej jak to ty nazywasz "śmierci" a poza tym nie wstyd tobie publikować takich prywatnych informacji, które nie dotyczą tylko twojego życia ale rownież drugiej osoby??
UsuńOboje wiemy jaka była tego przyczyna i nie był to stres :) To właśnie byłoby publikowanie prywaty, a tekst ma zupełnie inne przesłanie :)
UsuńZgadzam się w 100% z tym komentarzem
OdpowiedzUsuńBrawo ��
Ta odpowiedź była napisana do anonimowy
UsuńKij ma zawsze dwa końce i wina nigdy nie leży tylko po jednej stronie. Szkoda, że innych potrafisz tak krytycznie oceniać a o sobie masz tak wysokie mniemanie. Gorąco nie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNikt nie powiedział, że leży tylko po 1 stronie :) Gorąco Pozdrawiam
UsuńPanno anonimowa nie moge juz czytac tych " kometarzy" . Skoro sie zna strone Tomka i jego punkt widzenia nie znaczy ze juz wiesz wszystko co sie pomiedzy nimi dzialo. Jesli nie znalas ich wczesniej nie bylas w ich zyciu to malo wiesz bo aby wypowiadac sie na ten temat to jednak wypada znac historie obu stron a tym bardziej widziec i slyszec na wlasne oczy. Oceniajac to co napisala Agnieszka oczywiscie bronisz biednego bo takim sie przedstawil , wina oczywiscie lezy po obu stronach ale Agnieszka walczyla , byly maz sie nie staral gdy zrozumial bylo juz za pozno. Zreszta co to za facet ktory tak szybko znajduje pocieszenie ? Ktory chcial walczyc o rodzine a wcale tego nie robil tylko mydlil oczy. Ja znam historie od poczatku do konca widzialam i slyszalam co robil Tomek co robila Agnieszka i stwierdzam ze dobrze sie stalo i niech mu nie bedzie tego zal i niech tego nie przezywa. Ulozyli sobie zycia na nowo to niech sie tego trzymaja a Agnieszka ma prawo pisac o tym jak chce , nie obrazila tu nikogo !
UsuńGdybym nie znała sytuacji, nie wypowiadałabym się. Pani wie tyle co łaskawie opowiedziała autorka tego zacnego bloga. Nic Pani do tego, że znalazł sobie kogoś, po rozwodzie miał prawo. Widzę boli to Panią bardziej niż samą autorkę, ojoj... Radzę zająć się gotowaniem, sprzątaniem i innymi zajmującymi rzeczami, bo psychologiem to raczej Pani nie zostanie, adwokatem myślę że byłaby Pani równie słabym. Ściskam
UsuńZnam bo przy nich bylam osobiscie ! Znam bo widzialam klotnie oraz starania i tak naprawde anonimie nic nie wiesz w tej kwestii ale no coz co ja bede sie wypowiadac jak ktos nie wie co mowi.. :-)
UsuńMa Pani w jednej kwestii racje: lepiej się niech Pani nie wypowiada, wszystkim wyjdzie to na dobre
UsuńNie zabronisz mi anonimie wypowiadac sie w temacie ktory bardzo dobrze znam... Niestety Pani nie zna prawdy ale kiedys prawda wyjdzie i tego Pani doswiadczy..
UsuńA teraz jedynie moge zyczyc szczescia Wam obojgu .. Powodzenia!
Dlaczego by nie ? Każdy ma prawo wypowiedzi, zwłaszcza gdy zna sytuację oraz pogląd obu stron dokładnie. Natomiast Panno Anonimowa dalej brak odwagi na publiczne ujawnienie ? Łatwiej jest osądzać i wypominać pod " przykryciem " :) ?
UsuńZabawne jesteście. Zakompleksione matko-rozwódki, załóżcie Komitet Obrony Samotnej Matki Polki. Róbcie tak dalej, było się spodziewać, że Noe każdy wam przy klas nie na te pierdoły które wypisujecie. Pozdrawiam serdecznie i życzę rozumku :) (P.S. do autorki: oczywiście, że jest łatwiej, nie chce się narazić na kolejny idiotyczny wpis o mojej skromnej osobie, wiem że do wszystkiego jesteś zdolna)
UsuńPanno Anna K ja się tu nie wypowiadałam, jeśli sądzisz po wpisach, że to ja pisałam teraźniejsza dziewczyna Tomka to się grubo mylisz...
UsuńNie życzę sobie by ktokolwiek mnie w to wtrącał, a zwłaszcza Ty Panno Anna K
ANETA M...
Boże kobiety wyluzujcie! Nie znam powodów rozstania i rozwodu i nie wnikam. Nikt w tekście nie powiedział że wina jest tylko męża. Prosilabym "anonima"o czytanie ze zrozumieniem - tekst "mówi"o tym że nigdy nie jest za późno na ułożenie sobie życia na nowo. Ważne aby zamknąć przeszłość, podać sobie rękę i żyć dalej. Skoro jedno i drugie jest szczęśliwe, sprawa rozwodowa (po jej długości wnioskuje ze bez orzeczenia o winie) zamknięta więc pozwólmy żyć wszystkim własnym życiem.
UsuńAmen!
Aniu R. jesteś kolejną mądrą mamą i kobietą, która potrafi czytać ze zrozumieniem :) Dokładnie o tym mowa i nikt nikogo nie chciał urazić .
UsuńNie napisalam do konkretnej osoby ani ze to Ty "Andzia M"
UsuńJesli po przeczytaniu tak Pani sadzi to sie Pani myli .. Niech Pani poszuka drugiego dna mojej wypowiedzi..
Decyzja o rozstaniu rozwodzie niestety nie jest łatwa dla każdego oczywiście , dziś jest tylko łatwiej że nikt nie wytknął palcem jak 20 lat temu.ale żyć z tyranem osobą która już nie ma do Ciebie , stosunku poprawnego czy jest sensem, oczywiście w wielu przypadkach nie walczymy.. nie naprawiamy, nie zawsze warto... Daj sobie szansę.. czasem nie rzuca się pereł między świnie
UsuńOch jak gorliwie broni się ojca ktory zostawił dziecko i żonę i znalazł sobie zastępstwo...o czym szybciutko "te zastępstwo "raczyło pochwalić się tym na fb. Nic go nie tłumaczy. Zostawił syna!!! Wiec ideałem nie był.
OdpowiedzUsuńTekst ma bardziej przesłanie, że nigdy nie jest za późno aby być szczęśliwym samotnie i rozwód to nic strasznego. Nigdy też nie jesteśmy anonimowi w sieci a każdy widzi co chce widzieć :)
UsuńAga powodzenia każdy ma prawo być Szczęśliwy na swój własny sposób i to nie musi się wszystkim dookoła podobać... bo niestety ale niedogodzi się wszystkim dookoła,choćby nie wiem co ;) Pozdrawiam Ilona
OdpowiedzUsuńTo prawda, cokolwiek byśmy nie robili komuś się to nie spodoba
UsuńCóż zawsze jest przykro jak kochająca się para staje z czasem dla siebie obcymi ludźmi. Trudno rozwód nazwać czymś dobrym, bo umówmy się to zawsze jest w pewnym sensie porażka, dla obu stron. Zwłaszcza gdy owocem dawniejszej miłości jest cudowne dziecko. Cos sie posypało, gdzieś zabraklo woli zrozumienia, pojawiły sie błędy. To się zdarza w każdym związku.Szkoda,że zabrakło chęci po obu stronach na ratowanie , poprawianie. Prawdą jest, że jedna osoba nie może kochać za obie, że jedna nie uratuje małżeństwo. Agnieszko jest mi przykro, że nie udało się, ale jednocześnie gratuluję wejścia z odwagą w nowe życie. Spokojne, pełne nadzieji, wiary w najlepsze, a przede wszystkim spełnione i jak widać radosne. Cóż mogę powiedzieć:Wszystkiego dobrego na Nowej Drodze Życia. Byłemu mężowi również życzę wszystkiego dobrego. Szczęśliwi rodzice wychowują szczęśliwe dziecko. Pozdrawiam Kamila Korowajczyk
OdpowiedzUsuńKamila dziękuję - to prawda obie strony mają prawo do szczęścia co moim zdaniem wpłynie też dobrze na dziecko. Idealne podsumowanie. A co do prób pojednania było ich wiele niestety kończyły się podobnie więc zakończenie takie a nie inne . Buziaki
UsuńTrzeba miec odwage i dojrzeć aby podjąć taka decyzję ☺ fajnie że podzielilas się swoimi uczuciami
OdpowiedzUsuńOj tak trzeba dojrzeć :)
UsuńDzielna i prawdziwa kobieta. Świadoma samej siebie. Jestem dumna, ze są takie kobiety ;) brawo ;)
OdpowiedzUsuńWspaniale się Ciebie "czytało". Przez te kilka chwil wniosłaś pewną cząstkę do mojego małego swiata i dziękuję ;)
Bardzo przyjemnie mi to słyszeć, cieszę się , że mogę komuś pomóc . Zapraszam Cię do stałego odwiedzania Naszego bloga . Pozdrawiam
UsuńGdy facet pije, bije i zdradza serio ciężko mi łyknąć, gdy ktoś mnie częstuje gadką, że to również jest moja wina, bo wina zawsze leży po obu stronach. Wręcz jasny szlag mnie trafia, jak ludzie rzucają na lewo i prawo tą obopólną winą, bo ja wierze, że są dobre kobiety, które niczym sobie nie zasłużyły na takie traktowanie. I zawsze bije brawo, gdy spotykam rozwódkę, bo wiem, że to silna kobieta, która umiała powiedzieć dość :)
OdpowiedzUsuńWiesz co bardzo trafna uwaga, gdybym miała szansę cofnąć czas to decyzja padłaby dużo wcześniej zanim doszło do pewnych incydentów. które miały miejsce i definitywnie zniszczyły uczucia. Siła wewnętrzna po pewnych wydarzeniach jest nie do opisania.
UsuńPowiem tylko ze gratuluję wam obojgu odwagi bo mając dziecko, domyślam się, że nie jest łatwo.
OdpowiedzUsuńAle to prawda szczesliwi mama, tata to szczęśliwe dziecko, nawet jeśli w dwóch domach.
Jestem pod wrażeniem tekstu,a jeszcze pod większym wrażeniem gorliwości w pisaniu postów przez anonima. To jest zwykły artykół nie konkurs! Jednak gdyby ogłoszono, nagrodę za ilość komentarzy to anonimie z pewością wygrasz.
OdpowiedzUsuńTeraz mam prośbę od siebie, skończ waść płodzić teksty, zdanie twoje znamy. Sytuacje która była w tym domu też od paru lat, obserwowałam naocznie. Jak czytam te komentaże to żal mi ściska 4 litery. Każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania, a mojego nie chcesz poznać. Mogłoby to tobą zachwiać!!!
Podpisuje sie obiema rekami, tez jestem rozwódką i jestem dumna ze swojej decyzji. Decyzja jaką podjełysmy wymaga sporo siły i samozaparcia by powalczyc o siebie i swoje lepsze zycie! Brawo Kochana posyłam usciski!:*
OdpowiedzUsuńDokładnie ważne aby żyć w szczęściu :)
UsuńOdważna z Ciebie babka, wielu osobom (zwłaszcza kobietom) brakuje takiej odwagi.
OdpowiedzUsuńDziękuję czasem nie da się podjąć decyzji po "dużych wydarzeniach" a czasem kolejna błahostka wpływa na odważny krok :)
UsuńMoja mama zaczęła od nowa i chwała jej za to :)
OdpowiedzUsuńI świetnie jest !
UsuńNiezwykle mądry wpis. Najgorsze jak ludzie są ze sobą już tylko "dla dziecka" i myślą, że ono nie widzi co się dzieje. Wsyzstkiego dobrego :*
OdpowiedzUsuńa dziecko widzi więcej niż nam się wydaje
UsuńNajważniejsze to robić wszystko, by być szczęśliwą. Po co tkwić w nieudanym związku. Jeśli nieszczęśliwa jest mama, to takie samo uczucia ma również dziecko.
OdpowiedzUsuńdokładnie dziecko czuje i patrzy na Nas ...
UsuńTeż jestem rozwódką i żałuję, że zrobiłam to dopiero teraz. Nigdy nie byliśmy takim prawdziwym małżeństwem, mieszkaliśmy osobno, on wolał tak żyć.. ja z początku to usprawiedliwiałam, ale wszystko do czasu... zabrakło nas.. wszystko się wypaliło, wygasło. Teraz odżyłam i już wiem, że życie samej z dziećmi bez eks męża to o wiele lepsza sprawa, bo wiem na czym stoję :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, bravo za decyzję ! Tak trzymaj Szczęścia
UsuńJestem już trzy i pół roku po rozwodzie i też trzy lata w małżeństwie byłam. Rozwód był moim najszczęśliwszym dniem dziś mogę powiedzieć że bardziej cieszyłam się po sprawie rozwodwej niż mówiąc "tak" trzymam kciuki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie miałam dokładnie te samo odczucie :)
UsuńNo to kochana... jedziemy na tym samym wózku 😉
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wolę tę furę
UsuńAby rozwód nastąpił szybko, bez przeciągania i zbędnych nerwów, należy też zadbać o odpowiednią opieką prawną. Podsyłam tutaj informacje o kancelarii,która mi bardzo pomogła. Jeśli mamy wsparcie kogoś, kto jest specjalistą w danej dziedzinie, poprowadzi naszą sprawę dobrze, dzięki czemu możemy skupić się na relacji z dzieckiem, aby najmniej odczuło skutki rozstania rodziców. ..
OdpowiedzUsuń