Smaki Mazurskiej Spiżarni - dzień 1
Sobotni poranek...
W Łękuku słonko nieśmiało przebija się przez ciemne chmury...
Ciężko mu było przedostać się przez ścianę deszczu
A tu nagle jak nie huknie, jak nie trzaśnie!!!
Nalot! Atak!
I to mega BOMBOWY!
Bo oto Blogerki wylądowały w tym malowniczym Mazurskim zakątku!!!
Zaraz Wam więcej o tym opowiemy, bo to, co tam się wyprawiało zapadnie w pamięci i nam i uczestniczkom, a także organizatorom.
Już od rana ( a nawet od wieczora dnia poprzedniego) przybywały ONE, z różnych zakątków Polski.
Grupkami, pojedynczo, uczestniczki parkowały swoje auta na parkingu Folwarku Łękuk
I to nie byle jakie!
IG: kobiecoscii
IG: zwykla_matka
IG: pewnamamablog
FB: Pewna mama
IG: jaskoweklimaty
FB: Jaśkowe klimaty
IG: niezleziolkoblog
FB: Niezłe ziółko
IG: mama_cukiereczki
FB: Mama cukiereczki
IG: birginsen
FB: Birginsen
IG: mamawbiegu
FB: Mama w biegu pl
IG: mama_trojki.pl
FB: Mama trójki
IG: mama_bloguje
FB: Mama bloguje
IG: agumama.pl
FB: Agumama
16. Sylwia Ładyga
www.ostra-na-slodko.pl
IG: sylwialadyga
Gdy
uczestniczki przybywały, my z Agnieszką, jak mróweczki uwijałyśmy się w
naszej sali (zwanej Spichlerzem ), dopinałyśmy wszystko na ostatni
guzik!
Po pysznym śniadanku (jesuuuu jakie tam mają dobre
jedzenie!!!) wzmocniłyśmy się kawą i ruszyłyśmy na poznanie naszego
osobistego fotografa.
Maricin vel VILK STEPOWY od razu ujął nas swoim podejściem, sympatią i uśmiechem.
W oka mgnieniu załapaliśmy kontakt i już bez słów każdy wiedział, że to będą WSPANIAŁE zdjęcia!
Wspierał go dzielnie w drugi dzień Radek- Czarny Bocian, któremu zawdzięczamy piękne zdjęcia dziewczyn, którymi przywitałyśmy WAS wyżej.
Po
zakwaterowaniu nasze blogerki pojawiły się w naszej wspólnej salce
(każdą w pokoju przywitała piękna, czerwona róża z wymownym bilecikiem
od Kwiaciarni Łodyga)
Na każdą czekało stanowisko udekorowane:
Aj jakie emocje były. Tyle miesięcy przygotowań i nagle wszystkie w jednym miejscu.
Część z nas się znała z innych spotkań, część była w ogóle 1 raz gdziekolwiek.
Ale nie było to istotne.
Liczyło się tylko, że jesteśmy razem i przed nami 2 cudne dni, pełne emocji i zabawy.
Po krótkim powitaniu, przedstawieniu zaczęłyśmy nasz Mazurski Event!
Wysłałyśmy dziewczyny w teren.
Każda drużyna ( a były ich trzy) musiała znaleźć tajemniczy składnik, który potrzebny był do wykonania następnego zadania.
Jedna z drużyn dostarczyła nam masę śmiechu, gdyż zamiast kukurydzy przyniosła nam...ROBAKI na ryby.
Ot, takie sobie lekkie pomylenie w poszukiwaniu :-)
W ślad za nami, po cichutku, niezauważalny podążał za nami Vilk Stepowy i cykał, cykał... foteczki.
W tym taką jedną cudną, wszystkich NAS
Po odnalezieniu składników wróciłyśmy do spichlerza, aby przejść do następnego zadania.
Lekkiego i bardzo smacznego.
Trzeba było ze znalezionym składnikiem przygotować nam ciasta!
Z pomocą przyszły nam tutaj warzywa puszkach od Bonduelle, najlepsze mazurskie mąki od Młynomag, fantastyczny sprzęt kuchenny Severin, blachy do pieczenia od Bazylia i przyprawy i dodatki od Green Essence.
Ciasta pieczone przez nas to :
1. Kukurydziane z nutką kokosu
2. Brownie z fasoli
3. Szarlotka z pianką i z kruszonką
Ale, aby nie było za prosto, każda drużyna musiała najpierw ubić piane z białek. NA CZAS.
Aby jeszcze utrudnić-nie mikserem, ale zwykłą ręczną trzepaczką.
Ależ było wesoło! Doping, rywalizacja i masa śmiechu!
Czas gotowania umilała nam Cukieteria pysznymi lemoniadami oraz kawą Lavazza i syropem Monin oraz Cukiernia u Adama, która podarowała nam przepyszny sernik, omleciki, eklerki i rogaliki.
Kto był głodny i nie mógł doczekać się obiadu mógł zajadać pyszne kiełbaski od Warmii oraz swojskie szynki i balerony oraz domowy smalec od St. Siniuka-lokalnego wytwórcy wędlin i mięsa.
Gdy ciasta już się upiekły udałyśmy się na obiad do Hotelowej Restauracji.
Nie wiem czy starczy nam słów, aby określić jak to wszystko było pyszne!
A deser-mus z malin- rozłożył nas na łopatki.
Chwila odpoczynku i punkt naszego dnia. Gra terenowa.
Mimo
niesprzyjającej pogody (deszcz jak opętany siekał i nie miał zamiaru
przestać) uzbrojone w kurtki przeciwdeszczowe i kalosze pod czujnym
okiem Oli (Menager Hotelu) 3 drużyny wyruszyły w trasę...
No, ale aby znów nie było za łatwo, przed startem każda drużyna miała zadanie.
Ubić ze śmietany masło!
No i się zaczęło "trząsanie słoikiem" (Małgosia vel czerwony kapturek mistrzunio)!
Ręce bolały, a masła jak nie było, tak nie ma.
Okazało się, że za dużo tej śmietany i mimo, iż gęstniała, nie miała miejsca aby się "poobijać" :-)
Postanowiłyśmy same dokończyć masło (efekt wyżej), a drużyna, której słoiczek był najbliższy konsystencji masła ruszyła w drogę!
Po dobrej godzinie radosne, przemoczone i dumne dotarły na metę!
Po
krótkim podsumowaniu udałyśmy się do swoich pokoi na chwilę oddechu,
przebranie i odpoczynek. (po co tracić czas na odpoczynek :-) )
Spotkałyśmy się ponownie na kolacji, skrywając pod ubraniami... stroje kąpielowe!
Gdyż prosto z niej udałyśmy się do SPA.
Tam już na nas czekał piękny (i równie przepyszny) tort od Cukiernia u Adama oraz smakowe, pełne smaku wina od Green Essence.
A
to wszystko podczas korzystania z Sauny, prysznica wrażeń (nasze piski
słyszał chyba cały Hotel!), wygodnych foteli i mega relaksującego
jacuzzi pod gołym niebem.
Ta chwila, gdy wychodzisz z gorącej sauny, wychodzisz na deszcz i zanurzasz się po szyję w gorących bąbelkach... bezcenne.
O
pielęgnacje naszego ciała też dbałyśmy. W ruch poszły maseczki na twarz
i dłonie, a hotel przyszykował nam peeling cukrowy na bazie własnego
oleju rzepakowego (słynny olej łękucki).
Zrelaksowane, wypieszczone i pozytywnie zmęczone powędrowałyśmy do naszego Spichlerza, gdzie spędziłyśmy kolejne godziny.
Na
tapetę wskoczyła Mazurska krzyżówka (każda miała do odgadnięcia hasło),
ciszę rozproszył radosny śpiew szant, brzuszki zapełniały się
smakołykami (wędliny, mięsa, sałatki, pieczone skrzydełka) w
towarzystwie win i domowych nalewek oraz przepysznej lemoniady.
Można
byłoby tak siedzieć do rana, ale każda odczuła już zmęczenie wczesno-
porannych podróży i uczestniczkom w oczy zaglądał strach-widmo: nasz
plan następnego dnia.
Czyli tajemnicza pobudka o 6 rano.
Z
tą wizją koło północy każda udała się do pokoju, choć chwilę zasnąć
wdychając mazurskie świeże powietrze, w akompaniamencie dudnienia
deszczu o szyby.
A następnego dnia, punkt 6.00 zadzwonił budzik.
Drrrrrrrrrrrrrryń i blogerki wstały...
A to już inna historia :-) szukajcie w kolejnym poście!
Po zdjęciach widać ze zabawa była udana :-) a na stołach były same pyszności, miejsce tez wydaje się być magiczne :-)
OdpowiedzUsuńAle był czad! Po spotkaniu zdałam sobie sprawę że było na nim aż 5 blogoDam 😉 mega wesoło było i nawet utrata głosu nie przyćmiła moich pozytywnych wrażeń!!!!
OdpowiedzUsuńByła moc, świetne miejsce, bogaty program o najlepsza ekipa. Dziękuję za świetną zabawę <3
OdpowiedzUsuńWidać że mieliście świetną zabawę 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to było spotkanie, które zapamiętam do końca życia. Cudowna atmosfera i super atrakcje.
OdpowiedzUsuńProesjonalnie zorganizowane spotkanie, masa dobrego humoru i świetna ekipa. Zapamiętam Mazury na długo i strasznie się cieszę, że ogłam tam być z Wami <3
OdpowiedzUsuńOj racja, spotkanie na długo pozostanie w pamięci! Było wspaniale, dziękuję za tak cudowną organizację i mega ekipę. Super. :) Do następnego <3
OdpowiedzUsuńSpotkanie było wspaniałe :) jeszcze raz dziękuje za możliwość bycia z Wami :*
OdpowiedzUsuńTo było chyba najlepsze spotkanie na jakim byłam !! Jeszcze raz dziękuje za możliwość spędzenia czasu w tak fantastycznym miejscu i z taką cudowną ekipą :D
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że tyle wrażeń, tyle atrakcji, taka aktywność w zaledwie dwa dni! Było bosko :)
OdpowiedzUsuńtertiZprinmu Trey Evans Here
OdpowiedzUsuńgebtaibridwe