Latosiowe poranki

Typowy dzień:

6.15... trutututu!!!
- OMG już? Ale to już?
Myślę sobie, szukając po omacku budzika nad głową...
- I po cholerę siedziałam znów do 24, jak trzeba wstać. Wrrrr...

Szukam kapci, wlekę się do łazienki i posuwistym krokiem zmierzam do kuchni...
Śniadanie. No tak, najpierw koty...
Miłe miau, kilka otarć o łydki, żarełko i sruuu na podwórko.
Jedne z głowy.



No tak, trzeba wypuścić psa...
W piżamce cichaczem przed sąsiadami, lecę wypuścić mojego zwierza
Miziu miziu, kilka plaśnięć jęzorem, można iść.

6.30
Dobra... zupa mleczna czy kanapka...co było wczoraj?? Eeeee...
Dobra- kasza manna. Zaszaleje.
Wstawiam mleko, zerkam, widzę ruch na horyzoncie.
Córcia wstała...
Szybkim ruchem kręcę kaszę, drugą ręką smaruje kanapki do szkoły.
Nalewam kaszę, posypuję orzechami.

Kanapowniki...
-Kasia! Chodź jeść i kanapownik daj.
Idzie Kasia... 10 minut temu wstała, wciąż szczotkuje włosy.
Ehhh


- Idź budzić Radka- mówię.

- Radek! Wstawaj! - słyszę po chwili w akompaniamencie szamotania kołdrą.
Kasza na stole. Radka nie ma.
Idę... Radek zawinięty w kokonik

Wstawaj- mówię, kanapownik daj, odwijam kokonik i lekko pomagam zsunąć się z łóżka.
W między czasie jak w końcu usiedli i jedzą, szykuję kanapowniki: kanapka plus owoc
Otwieram... to żyje!
Wczorajsza nadgryziona do połowy kanapka i resztki banana cudownie pachną i pięknie się czyszczą. Wrrr....

Ok.
6.50. Szybko coś szykuje dla siebie-kanapka z masłem orzechowym lub koktajl, wałówka do pracy.
7.00 -Dobra myć zęby, ubierać się, za 15 minut wychodzimy- oznajmiam

Mój czas w łazience.

7.15 wciągam porty, dopinam guziczki, chce wychodzić...
--Kasia, Radek! Już?!
- Tak już idziemy...

Leci Kaśka, rozchlastana jeszcze do połowy, zgarnia po drodze bluze, kanapownik i CZESZE WŁOSY!



Radek wolnym krokiem zmierza do drzwi.
- A bluza?- pytam
-Aaaa zapomniałem. - zawraca
- Kanapownik zapomniałeś- mówię
Znów zawraca
Jesteśmy przy drzwiach, buty na nogi...
Radek... bez skarpet!
Wrrrr. Zawraca



7.25 wkładam klucz do zamka. Ufff

- Kasia idź zamknij psa.

Wsiadam do auta, otwieram garaż, bramę...
Gdzie dzieci!
-Kasia, Radek!!! wołam z ciśnieniem 200/200
Już! Psa zamykaliśmy!

- Radek, co masz na kolanie? Brudne spodnie założyłeś?
- Nie!  Jak biegłem z Freyą, to mnie przewróciła i na kolano się podparłem, ale to się wykruszy...
MATKO BOSKO!!!!
Huk z tym, jedziemy! Byle już wyjechać!!!!!



- Mamo, wiem, że będziesz zła, ale dostane dziś minusa- oznajmia mi Kasia pod szkołą
- Dlaczego?
- Miałam przynieść pudełko, takie po butach, ale zapomniałam
W DOMU MAMY Z 10 PUDEŁEK PO BUTACH!!!
3 wdechy, wydechy...
- Mam jedno w pracy, zaraz ci przywiozę...
Sruuuu matka na zakrętach, do pracy, do szkoły i w końcu do pracy...
7.55

Kurtyna

Komentarze

  1. U mnie trochę podobnie teraz ranek wygląda z tym ze najmlodszemu musze przygotować mleko mąż karmi przebiera a ja wioze córkę do przedszkola wracam i pracuje w domu czyli pranie sprzątanie gotowanie i tak do nocy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha to prawda rano też na noc czasu nie mam. Rano też kot piesiaki mąż ja i dzieci. Teraz jeszcze przedszkolak nam doszedł do wystawienia z rana więc trzeba ogarniać ferajnę.Marzena

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko jak bym słyszała siebie i mojego syna... Nieraz te dzieci doprowadza nas do szaleństwa ale kocha się je bezgranicznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja nie znoszę poranków :) Chyba każda z mam tak ma

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, wesołe macie poranki... Ja mam półrocznego malucha to wydaje mi się o wiele łatwiej

    OdpowiedzUsuń
  6. Szaleństwo ;) Ja mam dwa maluchy i też jest kolorowo, mam nadzieję, że jak będą trochę starsze będzie odrobinę łatwiej, bo będą bardziej samoobsługowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One są samoobsługowe, ale i zamyślone, zalatane i głowe czasem zostawiają w domu :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękujemy za każde słowo - Rozgość się na naszym blogu - Agnieszka i Kinga

Instagram

Popularne posty